16 sie 2009

Touhou 12 - Undefined Fantastic Object (gra)

Jako (umiarkowany?) fan Touhou czekałem na dwunastą część serii już od kilku miesięcy. W końcu nastał ten szczęśliwy dzień 15 sierpnia 2009 roku - ktoś przywiózł Undefined Fantastic Object z Comiketu i zaczęła się jazda... która skończyła się dzisiaj, 16 sierpnia 2009 roku. Choć zdążyłem się nieco przyzwyczaić do systemu gry i tych cholernych czerwonych, zielonych i niebieskich ustrójstw latających po ekranie, dalej twierdzę, że UFO nie wytrzymuje porównania z poprzednimi czysto shmupowymi Touhou - gdybym miał zrobić jakiś ranking gier z tej serii, UFO poleciałoby pewnie gdzieś na dół, w okolice gier z ery PC-98.

Mogłem się w sumie spodziewać, jak będzie wyglądała pełna wersja na podstawie dema, które pojawiło się te kilka miesięcy temu, ale człowiek zawsze jednak sądzi, że to tylko beta, że będzie lepiej i fajniej... tak zresztą przecież było przy bodajże MoF, gdzie ZUN dał radę przynajmniej po części naprawić zwalone hitboxy. No, ale oczekiwać naprawy całego zwalonego gameplayu raczej nie należało.

Lubię proste, nieskomplikowane gry. Gdy włączam shmupa, chcę sobie postrzelać do przeciwników i omijać ich pociski. Jeśli mam do tego wślepiać się w monitor, by dostrzec owe pociski w morzu gówno dających power-upów i jeszcze omijać UFO, by nie popsuć sobie kombinacji kolorów, to zaczynam się denerwować, delikatnie mówiąc.

Jeśli nie wiesz, o co mi chodzi, to pokrótce wyjaśniam - z niektórych przeciwników wylatują UFO różnych kolorów i latają po ekranie, odbijając się po jego bokach przez jakiś czas. Zbierz trzy UFO tego samego koloru - pojawi się kolejne, większe, które najpierw trzeba napełnić power-upami, a potem zestrzelić. Nie jest to skomplikowane, ale cholernie upierdliwe, bo trzeba latać za tymi ustrojstwami i omijać te o niepotrzebnym kolorze (a jak się ominąć nie uda, to trzeba zbierać od początku...). Innymi słowy - trzeba unikać części power-upów, które na dodatek kręcą ci się po ekranie przez dość długi czas. Zajebiście.

Poza tym jednym, moim zdaniem wielkim mankamentem gra jest dobra. Oprócz znanych już z dema wielkich pięści są też wielkie kotwice i kilka ataków częściowo lub w całości zerżniętych ze starych gier; na szczególną uwagę zasługuje bardzo wierna kopia ostatniego ataku Shinki w wykonaniu Byakuren. To zapewne tyle, jeśli chodzi o kwestię przywrócenia starych postaci do nowych gier - ZUN ma swoją wizję na ten temat... albo kończą mu się pomysły.

Muzyka jest niezła, ale nie oszałamiająca. Extra stage jest niezły, ale nie oszałamiający (szczególnie nie ostatni czar Nue). Ogólnie UFO to nie SA, nie PCB i nie IN, niestety. Zdążyłem już co prawda ochłonąć po początkowym zniesmaczeniu, ale nadal twierdzę, że gameplay został zwyczajnie popsuty i jeśli kiedyś zechce mi się zrobić 1cc na Hardzie, to nie będzie już niczego, co by mnie przy tej grze trzymało... no, chyba że kiedyś będę jednym z tych kozaków zaliczających wszystkie gry na Lunaticu, ale w to bardzo wątpię. Tymczasem mój werdykt to 6/10 - aż tyle, bo jest tu jednak kilka fajnych rzeczy, no i to mimo wszystko Touhou...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz