18 paź 2009

Ken Follett "Wejść między lwy" (książka)

Przeczytałem książkę. Dawno mi się to nie zdarzyło. Mam nadzieję, że uda mi się to wkrótce powtórzyć. Nie powinno to być specjalnie trudne, skoro zdecydowałem, że zamiast odsypiać nieprzespane noce będę podczas jazdy autobusami czytał książki. Odeśpię na wykładach. (ha ha)

Dobra, dość wychodzenia na ćwierćmózga i analfabetę. Ken Follett to chyba znany autor, szczególnie że moja matka ma w swojej biblioteczce sporo jego książek. Nie jestem pewien, czym sobie swoją markę wyrobił - "Wejść między lwy" to powieść, jakich pełno jest na rynku. Agent CIA, seksowna blondynka (a przynajmniej wydaje mi się, że to była blondynka) i jej mąż zdrajca. Zauważyłem, że takie książki różnią się paroma szczegółami takimi jak miejsce akcji (tym razem jest to Afganistan podczas natarcia Związku Radzieckiego), ale reszta jest, ogólnie ujmując, taka sama. Blondynka zdaje sobie sprawę, jak jej brakowało głównego bohatera, zdrajca ma swoją przeszłość i motywacje, ale i tak jest Tym Złym (żeby, nie daj Boże, czytelnik nie wpadł w jakiejś przemyślenia), a sam autor pokazuje, jak to on się zna na wszystkim, podając szczegółowe opisy np. podkładania materiałów wybuchowych. Przy okazji wyszło też na to, że pan Follett to fetyszysta - pełno jest opisów, jak to Jane po urodzeniu córeczki plami swoją koszulę wypływającym z piersi mlekiem (a panna chodzi bez biustonosza) i jak to doznaje niemalże orgazmów podczas karmienia... w sumie to dość śmieszne; nie zabrakło też odpowiednio szczegółowej sceny łóżkowej (tyle że bez łóżka), gdzie oczywiście nie obyło się bez ssania piersi. Ciekaw jestem, czy to tylko taka przelotna fascynacja Folletta, czy powtarzało mu się to w kolejnych i/lub poprzednich powieściach. Nie wydaje mi się jednak, bym tylko z tego powodu sięgnął po jego inną książkę.

Właściwie to nie mam za wiele do powiedzenia o tej powieści. Ot, przeczytałem ją i tyle. Zły Francuz miał najbardziej stereotypowe imię pod słońcem, a Jane miała zdecydowanie za dużo czasu i miejsca w książce na wewnętrzne rozterki, ale ogólnie nie było źle. Nie było też dobrze. Jeśli chcesz poczytać sobie, jak to mądry facet zdobywa piękną dziewczynę i pokonuje złą organizację (lub inne ustrojstwo), weź sobie chociażby coś Dana Browna. Jeśli chcesz poczytać książkę wojenną, to jest cała masa ciekawszych tytułów. Może jestem zbyt wybredny, ale nic mnie w "Wejść między lwy" nie zachwyciło. Ocena? 5/10. Do czytania w autobusie się nadaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz