31 paź 2009

Pro Evolution Soccer 2010 (gra, wersja PC)

Seria gier piłkarskich, która kiedyś była najlepsza na rynku, ale ostatnio z każdym kolejnym rokiem spada coraz niżej, znowu atakuje! Pograłem kilka dni, nakląłem się za całe poprzednie kilka miesięcy i wreszcie skasowałem, bo gra, która denerwuje zamiast bawić, nie spełnia swojej podstawowej funkcji. I nie jest dobra dla zdrowia. Problemy są mniej więcej te same, co w poprzedniej wersji - część jest jeszcze gorsza, część jest lepsza. Niektóre zniknęły, za to pojawiły się zupełnie nowe. Koniec końców PES 2010 szarpie nerwy równie mocno jak 2009, więc mam zamiar się tu wyżalić. To nie będzie krótki tekst.

Zastanawiałem się, jak wygląda testowanie gier w Konami. Wydaje mi się, że robią coś w tę mańkę:
- Szefie, znaleźliśmy masę błędów, ofensywni zawodnicy nie wystawiają się do piłek, skrzydłowi stoją jak kołki, a bramkarze to najgorsi szmaciarze pod słońcem. Poza tym...
- Ale gra się nie zawiesza?
- No nie, ale te wszystkie niedoróbki sprawią, że gracze...
- Co to jest "gracze"? Ach, ci frajerzy, którzy nas utrzymują? Mniejsza o nich. Gra się nie zawiesza?
- Ale szefie...
- NIE ZAWIESZA SIĘ?!
- ...nie.
- Doskonale.
Dobra, może nie wygląda to źle, może ktoś tam się naprawdę stara, ale tak czy siak efekt jest okropny. Nad grafiką recenzenci pastwią się już od lat, o braku licencji i prawdziwych nazw drużyn oraz nazwisk piłkarzy już nie wspomnę.

Od czego zacząć wylewanie żali? Może od samego meczu. Już w poprzedniej części ciężko było zmusić skrzydłowego, żeby pobiegł do przodu. Teraz? Szkoda gadać. Po raz pierwszy od wielu lat przestałem używać w swojej taktyce bocznych pomocników, bo jaki miało to sens, skoro ci debile stali albo gdzieś w środku, albo tuż przy bocznym obrońcy (żeby broń Boże nie mógł nigdzie sensownie podać lub spróbować biec do przodu). Istny koszmar - boczni pomocnicy to w tej grze po prostu kołki. Żeby dodatkowo uprzykrzyć grę, dośrodkowania zostały osłabione. To na krótki słupek nie jest nawet na krótki słupek, tylko jeszcze krócej, a to na dalszy to jak zawsze świeca do wyjęcia dla obrońców. Jako tako prezentują się tylko "wczesne" wrzutki (z L1), ale i tak obrona jest za dobra, by można było liczyć na częste efekty.

Właśnie, obrona... PES 2010 stawia na wyniki 0-0. To jest jakaś kompletna paranoja - ja rozumiem, że Barcelona fajnie gra tymi swoimi podaniami i taktyka polegająca na utrzymaniu się przy piłce może być interesująca, ale jeśli AI wymienia podania między obrońcami panicznie bojąc się wypuścić gdzieś dalej, to gra zaczyna się nudzić. Nie ma znaczenia, gdzie i z kim grasz - możesz grać na wyjeździe ze znacznie silniejszą drużyną, a oni i tak będą sobie pykać w obronie, wypuszczając się do przodu raz na 5-10 minut. Jedynym sposobem na przyspieszenie gry przeciwnika jest robienie celowych dziur we własnej obronie. Celowe robienie dziur we własnej obronie! Toż to dramat! Mało tego, nawet jeśli już zaatakują, zabranie im piłki jest proste, nawet reguła "Body Balance to bóg" nie pomaga AI. Jedyne zagrożenie sprawiają z rzutów rożnych i wszelkich innych wrzutek. Albo z czegokolwiek, jeśli masz słabego bramkarza. W ciągu ostatnich dni widziałem kilka bardzo "kreatywnych" sposobów na stracenie bramki - puszczenie podania do siebie między nogami, próby przyjmowania strzałów na klatę... golkiperzy są równie albo nawet bardziej beznadziejni niż w poprzedniej części, przynajmniej ci ze słabszymi umiejętnościami. Ktoś w Konami najwyraźniej stwierdził, że nie powinno być wielkich różnić między Goalkeeping Skills (czy jak to się tam nazwy) na poziomie 70 i na poziomie, powiedzmy, 30. Szmaty zdarzają się takie same.

Ustaliliśmy zatem, że jeśli bramkarz nie pomoże AI w strzeleniu bramki, nic nie stracisz nawet na najwyższym poziomie trudności. Co ze strzelaniem po naszej stronie? Jeszcze gorzej. Dawny poziom Top Player to teraz, w odrobinę łatwiejszej wersji, Professional. Obecny Top Player natomiast to pierdolone oszustwo. Obrońcy sterowani przez AI w ciągu sekundy doskakują w czterech lub pięciu do zawodnika z piłką. Jeśli zdążysz podać, przy tym drugim też zaraz pojawi się przynajmniej trzech przeciwników. Nie mam pojęcia, jak to możliwe, ale zawsze będzie ich tam kilku, o ile nie jesteś więcej niż 30 metrów od bramki. Być może da się to wykorzystać, by wypuścić jakoś niekrytego napastnika na sytuację 1 na 1 z bramkarzem, ale patałachami z początkowego składu Master League nie da się tego zrobić. Możesz jedynie liczyć na cud, wrzutki (1 na 10 coś może dać) lub rzuty wolne, tyle że na Top Player przeciwnicy nie faulują. Będą cię kopać po chamsku po nogach, ale faulu nie będzie, bo nie.

Schowałem głęboko swoją dumę i po klęsce na Top Player (a właściwie nie klęsce, po prostu po 8 meczach ligowych miałem 1 zdobytą bramkę i 2 stracone, a wyniki 0-0 zaczęły mnie nudzić) rozpocząłem Master League od nowa na niższym poziomie trudności, czyli Professional. Od razu odmiana, obrona sterowana przez AI już nie zakrzywia czasoprzestrzeni, można grać...

Prawie. Problem polega na tym, że nie bardzo jest jak. W PES 2010 zrezygnowano ze strzałek dyktujących piłkarzom, gdzie mają biegać, a zamiast nich dano im trzy proste nastawienia - defensywne, normalne i ofensywne. Dodatkowo dodano w taktyce drużyny suwaki, gdzie można ustawić, jak blisko siebie mają podchodzić twoi piłkarze, jak szeroko grać, jak mocno stosować pressing, jak głęboko ustawić linię defensywną i jak bardzo wybiegać do przodu, by wystawiać się do piłek. Świetna rzecz, tylko że ta ostatnia opcja akurat nie działa. To znaczy działa... troszeczkę. Na początku mojej gry nikt się nie wystawiał. Wcale. Przestawiłem zatem całej swojej pomocy i atakowi nastawienie na ofensywne (dwóch CF, jeden AMF, dwóch CMF i jeden DMF) i suwak wystawiania się na 80/100. Innymi słowy przestawiłem taktykę na naprawdę ofensywną. I co? Co prawda ofensywny pomocnik uczestniczył już w atakach, ale środkowi już bardzo niechętnie, a defensywny nadal siedział na środku boiska. Jedynym realnym sposobem na zmuszenie drużyny do ataku jest użycie strategii "All-Out Attack". Wtedy wreszcie pomocnicy zaczynają atakować... tyle że wraz z nimi również połowa obrony. Co to w ogóle znaczy, że piłkarze raczą ruszać dupy dopiero przy All-Out Attack? Przecież to jest całkowicie pozbawione sensu! Najśmieszniejsze jest to, że nawet jak stracisz piłkę, to przeciwnicy nie zawsze biegną do przodu, by wykończyć cię kontrą trzech na dwóch. Widziałem już niejednokrotnie, jak napastnik AI, mając obok siebie dwóch kolegów i przed sobą tylko jednego obrońcę, zwalniał akcję, a nawet podawał do tyłu! Zresztą nawet jeśli zamiast tego zaatakuje, wciąż z jakiegoś powodu stosunkowo łatwo jest mu zabrać piłkę, co czyni All-Out Attack zupełnie normalnym trybem gry na cały mecz. Cały mecz! Ultraofensywa! Aż się chce płakać.

Strategia Pressing działa podobnie. Bez niej twoi piłkarze nigdy nie pobiegną do bezpańskich piłek. Dla pomocników z początkowej drużyny w Master League kombinacja All-Out Attack/Pressing jest zabójcza, zapewne dlatego zdecydowano się na znaczne obniżenie zmęczenia zawodników - podczas meczu co prawda nadal męczą się tak samo szybko, natomiast bardzo szybko regenerują siły między spotkaniami. To sprawia, że szeroka ławka rezerwowych jest niepotrzebna. Poza tym zawodnikom niegrającym przynajmniej raz na jakiś czas przez te kilkanaście minut forma utrzymuje się wiecznie na poziomie strzałki w dół, co daje dodatkowy argument, by ich nie wystawiać do składu.

Dobra, dość już o silniku meczowym, bo źle mi się robi, jak tak wypisuję te wszystkie wady. I tak nie wspomniałem jeszcze np. o polach siłowych generowanych przez zawodników z większym Body Balance lub o koszmarnych podaniach na wyjście, ale daruję to już sobie, czas przejść do pozostałych rzeczy. A tak w ogóle - Błaszczykowski nadal jest Braszczykowskim, choć polskie litery w innych nazwiskach są. Ciekawostka.

Tryb Become A Legend wyglądał na równie nudny, co przed rokiem, więc po paru meczach prędko przeszedłem do mojego ulubionego Master League. I tu szok. Co tu się w ogóle dzieje? Jacyś sponsorzy? Pieniądze liczone w milionach euro? Kadra szkoleniowa? Szkółka? Ukryte atrybuty piłkarzy spoza mojej drużyny? Ja na pewno gram w Pro Evolution Soccer? Oj tak, Master League w PES 2010 przeszła rewolucję. Nie jestem pewien, czy wszystkie zaproponowane rozwiązania są dobre, szczególnie że drużyna zaczynająca ze wszystkim na pierwszym poziomie (trenerzy, szkółka itd. mają pięć poziomów) na dobrą sprawę jest pozbawiona treningu i jakichkolwiek informacji o piłkarzach, których chciałaby kupić, ale jedno jest pewne - Master League wyglądała od lat tak samo i powiew świeżości był potrzebny.

Idioci z Konami od wielu lat nie mogą (lub nie chcą) wpaść na pomysł, by pozwolić graczom na tworzenie własnych drużyn i lig. Wiecznie to samo - kilkanaście miejsc na nowe zespoły i nic poza tym. No, tym razem można też usunąć fikcyjne ekipy z drugiej ligi Master League, co da w sumie całe trzydzieści kilka miejsc na drużyny. Niesamowite. Nie potrafię uwierzyć, że to tak dużo roboty dla programistów. Przecież to już nawet nie jest kwestia ograniczonego miejsca na save'y na konsolach, bo obecna generacja ma już twarde dyski. Z jakiegoś powodu Konami po prostu nie chce nic z tym zrobić. W ogóle od kilku lat dołują ze swoim produktem i to swego rodzaju fenomen, że wciąż istnieje całe grono idiotów (łącznie ze mną), które wciąż ma nadzieję, że w nowej wersji coś się jednak poprawi i lepiej będzie pograć w PES-a niż kolejną odsłonę FIFA.

W tej części postarano się o spowolnienie rozgrywki, tylko że bardzo, baaardzo przesadzono. Piłkarze są koszmarnie toporni, nawet największe gwiazdy muszą zrobić kroczek lub dwa przed wykonaniem zagrania. Podań na wyjście nie zniszczono co prawda aż tak jak skrzydłowych, ale znacznie je osłabiono - celne podanie na wyjście po ziemi w polu karnym jest rzadkością (chyba że jest zagrywane całkowicie równolegle do linii końcowej), a podania na wyjście górą po prostu nie istnieją. Dryblować się zwyczajnie nie da, bo każdy piłkarz najpierw pół godziny przyjmuje piłkę, a potem kolejne pół godziny próbuje zmienić kierunek biegu. W efekcie gramy jak Rasiak - to nie my prowadzimy piłkę, tylko piłka prowadzi nas, gdzie tylko się jej podoba. Innymi słowy - nowy PES znowu jest do dupy i lepiej wrócić do starych wersji na PlayStation 2. Dopóki beton w Konami nie zrozumie, że trzeba się do produkcji gry przyłożyć, a nie odcinać kupony, dopóty będzie się opłacało trzymać PS2 na wypadek, gdyby zachciało się nam pograć z kumplami w PES-a. Ocena? 5/10. Tak nisko, bo nie jest to ocena obiektywna i mam gdzieś teksty w stylu "w porównaniu do konkurencji" lub "pomijając te wszystkie wady". Tak wysoko zaś dlatego, że w końcu ktoś coś ruszył w Master League.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz